piątek, 6 stycznia 2012

Pustka.

Od kilku dni nie mogę spokojnie spać. Najpierw mam problemy z zaśnięciem, a jak już w końcu mi się uda to budzę się w środku nocy lub nad ranem nie mogąc ponownie zasnąć. Dziś jednak pobiłam samą siebie. Ostatni raz kiedy spojrzałam na zegarek była godzina 5 rano. Nawet nie wiem kiedy w końcu udało mi się zasnąć. Nie rozumiałam wcześniej dlaczego tak niespokojnie śpię. Dzisiejszej nocy przewijał się przez moją głowę natłok myśli... ciągle tych samych... wszystkie wspomnienia. Wczoraj był 5 styczeń. Wydawało mi się, że wszystko sobie poukładałam... że tak ma być. Myślałam, że już się pogodziłam z tym jak jest i nie zamierzałam niczego zmieniać. Już nawet chwilami udawało mi się zapominać o tym wszystkim, dzięki temu zyskiwałam spokój ducha. Radość. Dziś chcąc nie chcąc wiem, że gdzieś tam w mojej głowie nadal siedzi ta świadomość, że przecież wszystko mogło wyglądać teraz inaczej... nie wiem czy lepiej, czy gorzej - po prostu inaczej... i to pytanie: co by było gdyby? Dziwne. Chyba znowu trochę się w tym wszystkim zaczęłam gubić. Z jednej strony wiem, czego chcę i czego NIE CHCĘ. Z drugiej jednak, nadal jest mi ciężko całkowicie zaakceptować nową sytuację. Na ogół jest już dobrze, lecz są dni, piosenki, przedmioty, które czasem przywołują wspomnienia i odwiecznie zadawane samej sobie pytania. To takie koło. Krążę w nim bez celu. Jednego dnia wiem co robię i czego oczekuję, drugiego zaś szukam odpowiedzi na retoryczne pytania. Kiedyś to wszystko wywoływało płacz, przygnębienie, smutek, żal. Dziś nie mam już siły płakać. Myślę o tym wszystkim lecz brak we mnie jakichkolwiek emocji. Nie ma żalu, smutku, przygnębienia. Nie ma też radości i szczęścia. Nic już nie czuję. Nic prócz pustki... Pustki, której nie potrafię opisać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz